Noc powoli schodzi z
wzgórz
Dotyka swym plaszczem
doliny.
Nawet las ucichl.
Ta nocna dziwna
cisza
Drzewa swych konarów juz nie
kolysza
Stoje wsród krzewów
roz
Opuszkami palcow
dotykam
Delikatnych jak aksamit
paczkow
Dotykam ustami
Chlone aromat
Zamykam oczy chce
plynac
W ten nieznany mi swiat
Rozkoszy upojenia
Pozadania smak
Z roza przy ustach
Czekam tam
Na dotyk Twój
Czuje juz cieplo Twoich
rak
Jestes obok
Wpinasz kwiat we wlosy
me.
Otulasz jak szalem
Moje biodra.
Ja drze.
Odwracam twarz.
Usta Twe.
Spadaja na mnie jak cieply
deszcz.
Coraz nizej.
I nizej czuje je..
Patrze w niebo.
gwiazdy zalotnie usmiechaja
sie.
Delikatnie
Powoli by nie uronic
pospiechem
Zadnej chwili
Ukladasz mnie na poslaniu z
trawy
Chlod wieczoru
kladzie
Wilgotne przescieradlo
Czuje jej zapach .
Oddaje sie bezwolnie Twym
pieszczotom
Potem nagle zrywam sie jak
ptak
Moje dlonie niespokojne chca
dotykac
Moje usta spijac z Ciebie
nektar
|